Wywiad z Tytusem Łajdeckim

Wywiad przeprowadziłem ze szczecińskim muzykiem jazzowym Tytusem Łajdeckim, którego jakoś tak się złożyło, że poznałem podczas edukacji w liceum.

Wiktor Kuprjanowicz: Dzień dobry.

Tytus Łajdecki: Dzień dobry Wiktorze, witaj, cześć. Czołem.

WK: Zacznijmy od pierwszego pytania, wydaje mi się, że twoim głównym projektem jest JazzDuo.Szcz, gdzie grasz ze swoim towarzyszem Alexem Markiem, mógłbyś powiedzieć jak zaczęła się wasza współpraca?

TŁ: Oczywiście mógłbym, nasza współpraca zaczęła się przez to, że będąc w szkole muzycznej na Staromłyńskiej spotkaliśmy się i graliśmy w zespołach jazzowych. Tak właśnie powstał nasz duet, że grając na lekcjach, potem zaczęliśmy grać ze sobą i Z tego właśnie wyszedł nasz duet jazzowy, który dzisiaj prowadzimy. Masz rację, dzisiaj jest to mój główny projekt jazzowy, ale mam nadzieję, że to będzie jeden z wielu, które uda mi się w dłuższym czasie zrealizować.

WK: Jeszcze zaznaczę w tym miejscu, że Alex gra na klawiszach.

TŁ: Tak, Alex gra na pianie, fortepianie. Na instrumentach klawiszowych.

WK: Rozumiem. W takim razie jak układa się wasza współpraca? Z jakich dokonań jesteś najbardziej dumny?

TŁ: Współpraca układa się nam sądzę, że bardzo dobrze, ponieważ z Alexem rozumiemy się muzycznie, co sądzę jest bardzo ważne grając muzykę, prawda? Muzycznie jeśli wiemy o co nam chodzi, a wydaje mi się, że po prostu wiemy, to możemy tworzyć muzykę, która po prostu jest. W danej chwili, gdy ją gramy jest prawdziwa i z tego jestem dumny. Jestem dumny między innymi z tego, że nasz duet jest jedynym tego typu duetem w naszym mieście. Nie znam innego duetu, w którym tak młode osoby jak my grałyby jazz i miałyby tyle różnych zleceń i tyle różnych mniejszych i większych, ale i tak ważnych wystąpień.

WK: Jak już mowa o wystąpieniach to jakbyś tak mógł wspomnieć jakieś największe, najważniejsze koncerty jakie udało wam się zagrać.

TŁ: Powiem tak. Ważnymi koncertami dla mnie zawsze są koncerty, które w naszej lokalnej społeczności są zauważalne. Nie zawsze musi być to duży koncert, ważne po prostu by miał on dobry efekt. Sądzę, że między innymi tego typu w ostatnim roku był występ na Festiwalu Dobrego Życia w naszym mieście. Był to festiwal, który został zorganizowany po pierwszej fali pandemii. Daliśmy wtedy tam koncert na zaproszenie Agencji Artystycznej, który został bardzo dobrze według mnie odebrany i to jest jeden z koncertów, który w tym trudnym roku jest takim ważnym dla mnie. Drugim wystąpieniem, które sądzę, że jest warte zaznaczenia, jest to występ, który zagraliśmy razem z Sylwestrem Ostrowskim na Urodzinach Miasta Szczecin.

WK: To chyba były 75. urodziny Szczecina z tego co kojarzę.

TŁ: Tak. Graliśmy wtedy z takimi muzykami jak właśnie Sylwester Ostrowski, Eric Allen, Bartek Świątek, Jakub Mizeracki, Maciej Kądziela i wiele, wiele innych naprawdę świetnych polskich i zagranicznych muzyków.

WK: Wspomniałeś już, że czasy są ciężkie i trudno się nie zgodzić, że panują teraz bardzo ciężkie czasy dla przemysłu muzycznego szczególnie dla zespołów takich jak wasz, dla których gra na żywo jest właściwie najważniejszym punktem.

TŁ: Owszem, niestety masz racje. Czasy są bardzo „ciekawe”.

WK: Więc jak sobie radzicie i jakie macie plany na przyszłość, związane z obecną sytuacją?

TŁ: Oczywiście wszyscy muzycy musieli teraz troszeczkę przewartościować swoje plany i swoje działania tak żeby po prostu móc działać, prawda? Nie ma teraz występów na żywo, ale my jako duet jazzowy, jako JazzDuo.Szcz działamy tak, że robimy dużo materiałów, które chcemy za jakiś czas wypuścić jako Epkę, bądź jako osobne kawałki muzyczne, jeszcze to się aż tak nie sprecyzowało. Ten czas, który jest czasem izolacji artystycznej poświęcamy na właśnie tworzenie materiałów, które za jakiś czas będziemy mogli wypuścić i na tych właśnie materiałach działać dalej, żeby po prostu robić z nich następnie eventy. Po prostu to będą, między innymi, takie nasze materiały promocyjne.

WK: Czyli nie próżnujecie. Teraz pytanie niedotyczące Jazz Duo Szczecin, ale dalej w jazzowych klimatach. Widziałem, że jakiś czas temu założyłeś grupę na Facebooku – „Młoda Siła Jazzu”. Dlaczego ją stworzyłeś i jaki jej przyświeca cel?

TŁ: Jest to poniekąd efekt pandemii. Na początku pierwszej fali, która nas dotknęła, lockdown zmusił nas wszystkich do działania w sieci. Z tego właśnie powodu, że działam też troszeczkę na Instagramie postanowiłem zrobić grę muzyczną. Bardzo prostą grę. Po prostu ktoś musi zagrać coś i to miał być głównie jazz, a ja to potem wszystko wstawiam u siebie na Instagramie. Przez to bardzo duża grupa ludzi ku memu zaskoczeniu dała filmik pod tą właśnie grą, przez co uznałem, że trzeba to jakoś wykorzystać i zrobiłem właśnie grupę na Facebooku, gdzie wszyscy ci młodzi, bo to są właśnie głównie młodzi muzycy, są zebrani. Planuję zrobić z tą właśnie grupą projekt, który ma na celu promocję młodych muzyków jazzowych. Tutaj nie mogę mówić zbyt dużo, ponieważ to jest jeszcze wszystko w procesie planowania, ale bardzo, bardzo chciałbym żeby w naszym kraju była w końcu jakaś taka działalność, bądź organizacja, która będzie pomagała młodym muzykom osiągać sukces w jazzie, bo właśnie o to mi chodzi. To jest mniej więcej plan, cel i moje też w sumie marzenie, żeby w naszym kraju jazz mógł się rozwijać. Tym bardziej jazz młodych ludzi.

WK: Jasne. Na nagraniach i na żywo można dostrzec z jaką pasją i profesjonalizmem podchodzisz do gry na saksofonie i innych instrumentach. Od jak dawna uczysz się w szkole muzycznej i w ogóle uczysz się gry na instrumentach oraz jak wyglądała twoja droga do obecnego miejsca?

TŁ: Moja droga, moje kształcenie muzyczne sądzę, że trzeba zacząć od tego, że zawsze śpiewałem. Nieważne, gdzie byłem, czy to było przedszkole czy podstawówka.

WK: Czyli jeszcze nieprofesjonalnie?

TŁ: Tak. Najpierw trafiłem do chóru, był to chór Don-Diri-Don w naszym mieście. Z tego co wiem jest to chyba chór Politechniki Szczecińskiej. Tam byłem przez dwa i pół roku z tego co pamiętam. Potem w trzeciej klasie podstawówki zostałem przyjęty do szkoły muzycznej pierwszego stopnia na saksofon. Potem jeśli chodzi o kształcenie muzyczne pod koniec pierwszego stopnia miałem przyjemność i okazję poznać Sylwestra Ostrowskiego, ale do tego postaram się nawiązać w dalszej części.

WK: Myślę, że jak tak płynnie do niego przeszedłeś to możesz poruszyć teraz jego temat skoro jest dla Ciebie taki ważny.

TŁ: Dobrze. To opowiem może jak to się stało, że spotkałem Sylwestra, który jest w naszym mieście bardzo ważną postacią jazzową. Wracałem z koncertu, to był koncert, który grałem z Big Bandem szkoły muzycznej na Tall Ship Races. To był taki mniejszy boczny koncert. Miałem wtedy przy sobie saksofon, który kiedyś był właśnie saksofonem Sylwestra Ostrowskiego.

WK: Cóż za niebywały zbieg okoliczności.

TŁ: Dokładnie. Był to saksofon sopranowy i idąc przez nasze miasto pieszo zauważyłem, że ktoś tam gra jazz. Podszedłem i tak z boku troszkę stojąc zauważył mnie Sylwester Ostrowski i powiedział „chodź chodź”- zapraszał tak mnie bym podszedł. Pamiętam to jak dziś. Podszedłem i w sumie tak sobie myślę, jeśli już mówi do mnie to ja mu też coś powiem i pokazałem mu ten saksofon, a on powiedział, że to jego saksofon. Od razu wtedy zaprosił mnie, takie jeszcze dziecko około czternastoletnie, do grania razem z nimi. Rozumiesz? Ja czternastoletnie dziecko, które idzie sobie po prostu przez miasto, nagle gra jazz w trio z Newmanem Taylorem Bakerem, który jest świetnym amerykańskim perkusistą, z Bartkiem Świątkiem, który jest również świetnym kontrabasistą i Sylwestrem Ostrowskim. Mówię to dzisiaj i pewnie słyszysz jak mnie to do ciągle cieszy.

WK: Słyszę cały czas tą ekscytację w Twoim głosie i to, że przez te osiem lat nic się nie zmieniło w Twoim podejściu do tego.

TŁ: Absolutnie i powiem więcej, dzięki temu, że właśnie w tym ciepłym dniu, poznałem Sylwestra Ostrowskiego, miałem potem wiele okazji by rozwijać się muzycznie i zbierać doświadczenia.

WK: Czyli rozumiem, że Sylwester Ostrowski miał na ciebie jakiś wpływ?

TŁ: Tak, powiem tutaj tyle, że jestem naprawdę bardzo wdzięczny losowi, że wtedy poznałem Sylwestra Ostrowskiego, ponieważ dzięki niemu mam szansę wielokrotnie rozwijać swój warsztat. Dzięki niemu właśnie spotkałem muzyków jak np. Kenny Garrett i byłem z nim na próbie i spędziłem z nim dzień.

WK: Damy zdjęcie z tego spotkania w poście.

TŁ: Możemy dać. Sądzę, że to też będzie rzecz, którą będę pamiętał do końca życia, ponieważ Kenny Garrett dzisiaj jest to jak dla mnie jeden z lepszych światowych saksofonistów jazzowych. Miałem okazję, dzięki właśnie Sylwestrowi Ostrowskiemu, się z nim spotkać. Między innymi miałem też okazję spotkać Wyntona Marsalisa. Miałem okazję być z nim na warsztatach i to też właśnie dzięki Sylwestrowi Ostrowskiemu. Miałem okazję mieć lekcję twarzą w twarz z Freddim Hendrixem i to też dzięki Sylwestrowi, więc sam widzisz jak bardzo wiele rzeczy czerpię od Sylwestra, za co jestem bardzo, bardzo wdzięczny.

WK: Widzę i zdaję sobie z tego sprawę. Trzeba przyznać, że to bardzo losowa znajomość, taka trochę przypadkowa.

TŁ: Oczywiście. Tak jest.

WK: Ostatnio widziałem na Facebooku , że odbył się Szczeciński Tydzień Ubogich i wystąpiłeś tam jako JazzDuo.Szcz Mógłbyś coś powiedzieć o tym wydarzeniu? O co w nim chodziło mniej więcej i jakieś twoje odczucia z niego?

TŁ: Oczywiście. Sądzę, że to jest warta nagłośnienia inicjatywa. Jest to wydarzenie, w którym w sumie już drugi rok z rzędu działamy. Gramy koncert na koniec lata, który odbywa się na Placu Tobruckim w Szczecinie. Jest to koncert dla dzisiaj najbardziej wykluczonej realnie grupy, jaką są ludzie bezdomni, ponieważ to właśnie dla nich gramy. Całe to wydarzenie jest zorganizowane dla nich. Ludzie w kryzysie bezdomności, którzy tam przychodzą mogą po prostu mogą zjeść coś na ciepło. Mogą się napić. Mogą dostać fotki do np. dowodu. Mogą dostać ciepłe skarpety, gdy jest zima. Więc to jest naprawdę szlachetne i świetne wydarzenie, które się dzieje właśnie w naszym mieście. Dzięki temu, że po prostu widzę jak ważne jest to, żeby tego typu inicjatywy były, gramy dla nich jazz i między innymi tutaj znowu muszę wrócić do Sylwestra Ostrowskiego, ponieważ to on mnie w to zaangażował. Więc dzięki niemu mamy okazję czynić troszeczkę dobra dla ludzi realnie wykluczonych społecznie.

WK: Jasne. Teraz przejdziemy w trochę inne sfery. Przeglądając Twoje social media można zauważyć, że zajmujesz się krawiectwem. Jest to raczej dość niszowe i oryginalne zainteresowanie jak na dzisiejsze czasy, zresztą myślę, że raczej zawsze było to dość oryginalne. Jak ta pasja się u Ciebie zaczęła i w jaki sposób nauczyłeś się tego wszystkiego?

TŁ: Tutaj trzeba zaznaczyć, że ja zawsze byłem dosyć chudy, a zawsze jak grałem koncerty jazzowe musiałem się ładnie ubrać, czyli musiałem być w koszuli i garniturze. Przez to właśnie, że bardzo często miałem problem, żeby kupić coś co po prostu dobrze leży, zacząłem interesować się szyciem miarowym. Najpierw oczywiście szukałem informacji, gdzie można uszyć cokolwiek na miarę. Potem zacząłem sam szyć. Najpierw szyłem portfele i potem również trochę przypadkiem poznałem jednego z ostatnich, jeśli nie ostatniego mistrza krawiectwa ciężkiego w Szczecinie. Tutaj pozwolę sobie nie mówić o personaliach, ponieważ jest to wiedza, którą troszeczkę chcę zachować dla siebie.

WK: Mógłbyś jeszcze wytłumaczyć czym jest to krawiectwo ciężkie i czym to różni się od innego, bo na przykład ja tego nie wiem.

TŁ: Tak. Chodzi o to, że krawiectwo ciężkie opiera się na tworzeniu ciężkich, czyli usztywnianych konstrukcji ubrań. Czyli np. szyjąc płaszcz musisz zrobić całą formę płaszcza zanim go finalnie uszyjesz. Czyli to nie jest tylko tkanina wierzchnia, jest to tkanina wierzchnia i ta konstrukcja, która jest też z innych tkanin czy płócien. A krawiectwo lekkie to np.: bielizna czy sukienki. To jest właśnie krawiectwo lekkie, czyli po prostu coś co jest bez konstrukcji. Krawiec, który mnie uczy ma dzisiaj osiemdziesiąt pięć lat. To jest naprawdę już wiek poważny, a on ciągle nieustannie pracuje, szyje garnitury ręcznie i wszystko co szyje jest uszyte metodą bespoke, czyli to jest szyte ręcznie bez grama kleju i dzięki niemu właśnie ja nauczyłem się szyć tą właśnie metodą i dzisiaj coraz więcej szyję sam różnych ubrań. Jestem z tego dumny też, że mam okazję uczyć się od prawdziwego i z tego co wiem ostatniego mistrza w naszym mieście.

WK: Więc tak. Powiedziałeś, że jesteś z tego dumny, że potrafisz szyć…

TŁ: Tak, Jestem z tego dumny, tutaj pozwolę sobie wejść w słowo. Jestem dumny, z tego powodu, że dzisiaj naprawdę jest trudno o dobre ubrania, bo wszystko jest z kleju i luźne. Dla mnie wartością jest to żeby ubranie było dobrze uszyte, a nie szybko. To jest rzecz, która jest sensem szycia na miarę.

WK: Jesteś jeszcze z czegoś dumny?

TŁ: Może to jest taka rzecz błaha, ale jestem dumny z tego, że przez tyle lat, bo to już będzie chyba ponad dziesięć lat, w których ja aktywnie gram, aktywnie występuję, aktywnie się uczę muzyki i łączę to zawsze z dobrą podstawówką, dobrym gimnazjum, dobrym liceum i teraz studiami na Wydziale Ekonomii, Finansów i Zarządzania Uniwersytetu Szczecińskiego i sądzę, że mogę być dumny sam z siebie, że tyle rzeczy na raz jestem w stanie ciągnąć i ciągnę to z pewnego rodzaju sukcesami, które może nie są duże, ale dla mnie są ważne i dają mi dużo energii do działania. Teraz co jest jeszcze ważne w kontekście muzyki jest wielu naprawdę dobrych muzyków jazzowych i sądzę, że jest o wiele więcej muzyków w moim wieku, którzy są lepsi ode mnie. Tylko, że moim celem nie jest to aby być najlepszym z nich wszystkich. Wydaje mi się, że nawet gdybym to ja był tym najlepszym, a nie byłbym na tyle zmotywowanym zdeterminowanym do tego żeby działać w jazzie aktywnie, a niewątpliwie działam i uczę się coraz to więcej, poznaję nowych ludzi, nowych muzyków, nic bym z tego nie zyskał. Więc sądzę, że to może być rzecz następna, że mimo w sumie młodego wieku już dzisiaj mam okazję działać w jazzie i uczyć się właśnie po to by być może nie lepszym od innych, ale lepszym niż jestem dzisiaj.

WK: Czyli chodzi Ci o to, że progres jest najważniejszy.

TŁ: Oczywiście, ciągły progres.

WK: Okej, skoro już zrobiło się tak w miarę indywidualnie to na koniec mam takie właśnie pytanie. Jak się czujesz z drogą jaką obrałeś i czy uważasz, że jesteś szczęśliwym człowiekiem?

TŁ: Odpowiem na to dwuliniowo troszeczkę, to są sądzę dwa pytania. Na pierwsze jak się czuję z drogą, którą obrałem odpowiem tak. Na pewno droga muzyczna nie będzie łatwa w Polsce, tym bardziej w jazzie. Bo jazz to jest naprawdę wymagająca i trudna profesja. Tym bardziej, że rynek jazzu jest trudnym miejscem. Wiemy też, że muzycy bardzo często mają po prostu niezamożne życie i gdybym ja chciał być tylko muzykiem mógłbym w przyszłości, gdyby mi na przykład coś nie wyszło żyć troszeczkę gorzej niż bym chciał. Dlatego tutaj przychodzi to, że owszem jestem dumny z tego, że mam okazję uczyć się jazzu i spotykać takie sławy jazzu jak już wcześniej mówiłem, i to też wszystko dzięki właśnie Sylwestrowi Ostrowskiemu, ale mam świadomość tego, że może być ciężko. Wracając do tego czy jestem zadowolony z drogi, którą obrałem, tak jestem z niej zadowolony, ponieważ droga, po której idę przez cały czas sądzę, że daje mi dużo możliwości. Nawet jeśli nie wyszłoby mi w jazzie, a na przykład wyszłoby mi dużo bardziej w szyciu, bądź biznesie, a mając doświadczenie, które płynie z jazzu, będę mógł korzystać z niego w biznesach i na odwrót- doświadczenie z biznesu w jazzie, gdyby mi nie wyszło w interesach. Więc tak, jestem zadowolony z drogi, którą podążam, ale także jej świadomy. Odnośnie do drugiego pytania, czy jestem szczęśliwy. Jestem szczęśliwy, ponieważ droga, którą obieram nie jest to droga pospolita, jest to droga na pewno mniej sztampowa niż po prostu pójście na studia a potem pracowanie w urzędzie co jest rzeczą, którą po studiach każdy może robić i ja też mógłbym to robić nawet z zaangażowaniem, ale bardziej wolę się angażować w muzykę, ponieważ to ona daje mi dużo radości. Dlatego jeśli się w nią angażuję, a to robię, jestem z tego dumny i jestem szczęśliwy, ponieważ wszystko co robię, o czym dzisiaj Ci mówię, o jazzie, o szyciu i o innych małych projektach, to mi daje zawsze bardzo dużo radości tak, jestem z tego dumny i szczęśliwy, że mogę to robić.

175652249_182051333738906_218943961187684651_n175889298_182051283738911_7714788209011921887_n
176017529_182051237072249_7446080413812836108_n

Wiktor Kuprjanowicz

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *